czwartek, 21 stycznia 2016

3.Larry Christmas



- Chodź, Harry – powiedział Louis, świecąc telefonem.- Zapowiada się ciężka noc.
- Co? – zdziwił się Harry. – Czemu?
- Mamy piec na prąd. W takich sytuacjach nie można w nim palić, bo może go rozsadzić. Mama pewnie zaraz pójdzie go wygasić. Może nie zamienimy się w sople lodu do rana.
- Nie będzie tak źle – stwierdził Harry optymistycznie.
Dwie godziny później leżał zawinięty w kołdrę i koc, ubrany najgrubiej jak mógł i wciąż trząsł się z zimna. Nie wiedział, że mieszkanie może się tak szybko wychłodzić, kiedy zabraknie w nim ogrzewania. W dodatku z tego wszystkiego rozbolała go głowa. Pocięta ręka też dawała mu się we znaki. Z chęcią by się podniósł i zjadł tabletki na ból głowy, ale ani myślał opuszczać swój kokon z pościeli. Jakim cudem Louis był w stanie s…
- Och, pierdolić to!

niedziela, 10 stycznia 2016

2.Larry Christmas



Louis ziewnął szeroko, człapiąc niemrawo w stronę kuchni. Czuł zapach naleśników i jeszcze czegoś, ale nie był w stanie stwierdzić, czego.
Był wykończony. Mniej więcej o drugiej nad ranem obudził się, czując jak coś ląduje na jego kocu. Jak się okazało, były to wymioty Harry’ego, którego podczas snu chwyciły gwałtowne torsje. Louis czym prędzej się odsunął, ani myśląc dać na siebie narzygać i po omacku odnalazł miskę, która zostawiła jego matka właśnie na taki wypadek.
Oczywiście, z jego szczęściem, musiał w te rzygi wdepnąć, kiedy chciał zapalić lampkę. Gdy Harry zorientował się w sytuacji, przepraszał go gorączkowo, zawstydzony i wykończony. Krzywił się z bólu, każdy gwałtowny ruch musiał być dla niego torturą, a kwaśna mina Louisa pewnie jeszcze obciążeniem psychicznym.

wtorek, 5 stycznia 2016

Droga do raju



Brian był ucieleśnieniem wszystkiego, czego Alan mógł tylko zapragnąć. Przystojny, ładnie umięśniony brunet z głębokim, lekko ochrypłym głosem… Marzenie.
Jego marzenie.
Początkowo Alan nie podejrzewał, że Brian aż tak bardzo będzie się opierał jego miłości. Wolał jednonocne przygody, zaliczając kolejnych facetów, którzy wpadli mu w oko albo po prostu jeszcze do niego nie należeli. Na dźwięk słów „kocham cię” niemal sikła ze strachu i uciekał, gdzie pieprz rośnie. Tylko wytrwałość pozwoliła Alanowi jakoś przeżyć ten trudny okres, a z małą pomocą kilku napakowanych hormonami homofobów, którzy zmasakrowali go dla rozrywki na placu zabaw, Brian wreszcie zwrócił na niego uwagę.

piątek, 1 stycznia 2016

1.Larry Christmas



Nie pamiętał tak srogiej zimy.
Jeden kierowca, który wyprzedził go z zawrotną prędkością na autostradzie, spowodował korek dwie godziny później, wpadając w poślizg i roztrzaskując się o betonowy mur odgradzający drogę od lasu. Nikt poza nim nie odważył się jechać w taką pogodę szybciej niż 60 kilometrów na godzinę.
Harry był jeszcze młodym kierowcą, ale nie zamierzał skończyć na cmentarzu tylko dlatego, że niedawno kupił sobie Range Rovera i mógł dojechać na miejsce w jakieś trzy godziny.
Jechał już prawie sześć, a wciąż czekał na niego spory odcinek drogi do pokonania. Aż bał się pomyśleć, co działo się na lokalnych drogach, którymi będzie musiał jechać, żeby dostać się do Arksey.
Jego telefon zawibrował, przytwierdzony do deski rozdzielczej. Przeciągnął palcem po ekranie, odbierając połączenie od Nialla.
- Hej, Nialler – przywitał się. – Co jest?
- Sprawdzamy łączność. Długo jeszcze będziesz jechał?
Harry spojrzał na nawigację.